Jednym z jednoznacznych oznak, że dziecko nie jest szczęśliwe, jest brak zainteresowania braniem udziału w zabawach. Innym niepokojącym sygnałem jest to, że przyjmują agresywną postawę podczas zabawy lub wykazują agresję wobec swoich towarzyszy. 3. Częste chorowanie. Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko w myśl tego hasła w miniony weekend nasza Klubowiczka Wera przemierzała 6-kilometrową trasę poznańskiego Survival Szczęśliwe dzieciństwo to takie, w którym dziecko czuje się kochane i akceptowane. Jego życie jest stabilne i pozbawione nagłych znacznych zmian. Szczęśliwe dziecko może czuć się bezpiecznie i chętnie eksploruje otaczający je świat. Dzieci potrzebują miłości i wsparcia od swoich rodziców, wspólnie spędzanego z nimi czasu Fast Money. Moim zdaniem tytułowe przysłowie ma w sobie dużo prawdy, a po niedzielnych zawodach mam propozycję na jego modyfikację: "Brudne dzieci i brudni rodzice, to szczęśliwa rodzina".Fot.: Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaW zeszłą niedzielę tj. w ramach Runmageddon Arena Gliwice miał debiut nowej kategorii biegów. Kategorii, która jest bardzo potrzebna, a niewielu organizatorów ją proponuje. Runmageddon na szczęście włączył ją do swojej i tak już bogatej listy biegów, i w Gliwicach swój debiut miała formuła "Family".Nie byłbym sobą, gdybym razem z 11 letnim synem nie sprawdził tej dlaczego uważam, że taka formuła rodzinna jest ważna? Dlaczego mi jej brakuje skoro przecież są Kidsy i formuła Kids to za szczerze mówiąc nie jestem przekonany do formuły Kids. Nie ważne czy to Runmageddon, Barbarian, Spartan czy jeszcze coś innego. Biegi dla dzieci oparte są na czystej rywalizacji, a dzieci w wieku kilku lat są bardzo emocjonalne i często nie radzą sobie ze stresem związanym z takim startem i reakcje dzieci częściej niż radość z drugiego lub trzeciego miejsca obserwowałem traumę, płacz, histerię. Nie wiem, może miałem pecha, ale obserwując reakcje dzieci miałem wrażenie, że jest jedno dziecko, które się cieszy, a pozostałe niestety każde dziecko jest inne, jedne lepiej sobie z tym radzą, inne gorzej. Mimo wszystko jeśli chcemy, aby dzieci wracały do sportu z uśmiechem na twarzy to muszą mieć dobre wspomnienia z tym związane. Sport to dla nich powinna być zabawa, rozrywka, Kids nie zawsze spełnia te założenia, gdyż dzieci ścigając się ze sobą bardzo sie nakręcają i każde chce wygrać, a niewiele z nich potrafi przegrywać - to po prostu taki by było jednak, gdyby dzieci mogły biegać i pokonywać przeszkody, ale bez już tej zawziętej rywalizacji? Bez pomiarów czasu i złotych medali. Co by było gdyby dzieci mogły spędzić aktywnie czas razem z najbliższymi im osobami, nie patrząc na inne dzieci. Wtedy... bylibyśmy na formule Family by jest Runmageddon Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaRunmageddon Family łączy pokolenia, tutaj rodzina biegnie razem ramię w ramię, razem pokonuje dystans oraz przeszkody, rodzic pomagający dziecku pokonać przeszkodę buduje więź, poczucie bezpieczeństwa i zaufania. Dzieci skupiają się na swoich rodzicach, wujkach, dziadkach itd, znika ta szaleńcza rywalizacja, a zamiast niej obserwowałem radosne rodziny, które wspaniale się wspólnie bawiły. No dobra 99% rodzin, w dalszym ciągu zdarzają się "mega ambitni" rodzice, ciągnący swoje dziecko za rękę, które fruwa za nimi niczym chorągiewka popłakując, że jest zmęczone i chce do domu, a rodzic na to, że to wcale nie prawda i że jest fajnie...na szczęście to trochę pofilozofowałem. Nie musisz się ze mną zgadzać co do oceny biegów dla dzieci na czas. Jeśli jednak masz dziecko, albo chrześniaka/chrześniaczkę lub kogoś w rodzinie kto jest dzieckiem - to możesz, a nawet powinieneś/powinnaś spróbować formuły Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaNa początek kilka suchych faktów. Jako rodzina/drużyna moze wystartować max. 5 osób. W drużynie musi być min. jeden dorosły i jedno dziecko, pozostałe 3 miejsca można, ale nie trzeba obsadzić już dowolnie dorosłymi lub jest tak skonstruowany, że płacimy podstawę za jednego zawodnika, ja płaciłem 109 pln, a nastęnie za każdego kolejnego plus 40 pln, opłaca się więc biec wiekszą rodziną. Family w jak wygląda w praktyce taka formuła w przypadku Runmageddon? Czy RMG robi to dobrze? Już wyjaśniam na własnym przeciwieństwie do Kidsów, które start i biuro miały w innym miejscu niż Runmageddon dla dorosłych, formuła Family odbywała się tak jak Intro czy Rekrut częściowo na Arenie Gliwice. Uważam, że to było świetne startu i mety zorganizowana na płycie hali Arena była klimatyczna, światła, dźwięk, ekrany LCD, przeszkody, publiczność - wszystko to robiło super Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaJeszcze lepiej, że na strefę startu wchodziło się tak jak na każdy Runmageddon, czyli był Pan Snikers i można było przybić z nim pionę. Dalej było tylko lepiej, rozgrzewka razem z Gosią Wzorek aka @fit_zołza, z głośników leci zespół Chupa i ich mega energetyczny kawałek:Potem odliczamy 10,9,8...3,2,1 ze wszystkich stron dym i ruszamy do przodu. Na spokojnie, bez przepychanek, jesteśmy tu dla zabawy, wokół nas inne rodziny z dziećmi w wieku od lat kilku do kilkunastu z takim samym Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaTrasa to zmodyfikowany (skrócony Rekrut) pierwsza przeszkoda dość na poważnie 2 metrowa ściana, na szczęście są ułatwienia, wolontariusze, a z tyłu gruba warstwa materacy. Kolejne przeszkody to przeskok na rurką, wulkanizator, czarna wdowa ( super zabawa da dzieciaków).Fot.: Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaPo chwili biegu słyszę już szczęk 30 kg łańcuchów, więc wiem co będzie następną przeszkodą, tego czego nie wiem, to fakt, że dzieci dostaną kilku kilogramowe worki z piaskiem jako obciążenie na rundzie siłowej - nie ma miękkiej gry :). Później były przeszkody z Rekruta jak ścianka z łańcuchów czy helikopter obok których postawiono niskie ścianki jako przeszkody dla Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaDalej kilka prostych przeszkód i niespodzianka...zejście do rzeczki płynącej przez park, nawet na Rekrucie takich atrakcji nie było. Dla dzieci to była fajna atrakcja, trochę błotka i okazja by zrobić coś czego normalnie się nie robi, czego rodzice zabraniają, a tu proszę - razem z tatą i mamą można wskoczyć do rzeczki/błotka. Aby nie było za łatwo to po drodze jest rozwieszona siatka - trzeba się więc schylić lub iść na Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaPrzed wbiegnięciem na halę jest jeszcze siatka na trójkątnej ramie w wersji dla dorosłych i dla dzieci - fajne to. Potem biegamy po Arenie, trochę po schodach w górę i w dół i na sam koniec tuż przed metą mamy multirig ponownie wersji dużej i Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaPo przekroczeniu linii mety, oczywiście medale (i to takie łączone) i wspólne zdjęcia na ściance razem ze słynnymi hasłami na Klaudia Wysocka Fotografia & Socios SilesiaOgólnie ponad 3 km dobrej zabawy, bez pomiaru czasu (mam nadzieję, że tak zostanie), bezcenne wspomnienia i rodzinne mi się ta formuła podoba :)Czy może być lepiej?Czy można coś jeszcze poprawić? To co bym zmienił to więcej przeszkód typu duża i mała. Tzn jeśli dorosły ma do pokonania przeszkodę helikopter to obok powinna stać jej mini wersja, to samo dotyczy ściany z łańcuchów, ogólnie ścianki tez powinny być w dwóch wersjach. Na to zwrócił uwagę mi mój syn, który był delikatnie zawiedziony, że tata ma fajną przeszkodę, a on zwykłą przeszkody w wersji mini i maxi to byłby wyróżnik w rodzinnych biegach przeszkodowych. Z tego co wiem to taką formułę ma między innymi Biegun, ale tam brakuje podziału na przeszkody dla dużych i małych formuła Family chwyci to myślę, że Runmageddon dorobi się takich przeszkód. A widząc pełne fale, to wiem, że chwyciła, plus mam nieoficjalne info, że Runmageddon wprowadzi falę Family do swoich innych wydarzeń jeszcze w tym Klaudia Wysocka, FB: @klaudiawysockafotografiaEkipo Runmageddon, jako rodzic dziękuję, że mogłem razem z dzieckiem przeżyć super przygodę, a przy okazji stworzyliście sobie nowego fana, który już wierci mi dziurę w brzuchu, kiedy następny Runmageddon, a pod nosem wyśpiewuje refren pieśni z rozgrzewki. PodsumowanieFala Family to świetny sposób na aktywny sposób spędzenia czasu z dzieckiem, a dla RMG przy okazji genialnych ruch marketingowy i kolejny sposób po Kids i Junior na "wyhodowanie" sobie przyszłych klientów :) Ja to kupuję w całości, jak tylko będzie jeszcze więcej przeszkód w wersji dużej i małej to już nie będzie się czego że przeczytaliście tą relacje i dotarliście aż do samego końca, gdybym miał jednak opisać tą formułę jednym zdaniem to najlepsze podsumowanie usłyszałem od swojego syna: "Tato, teraz już wiem co ty widzisz w tych biegach przeszkodowych".#runmageddon #family #kids #junior Czy sądzisz, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko Dzieci lubią być brudne, a mamy lubią, kiedy dzieci są czyste. Dodatkowo, kiedy słyszysz radę lekarza pediatry, by małe dzieci myć nie częściej niż 2-3 dni, odruchowo zapewniasz maluchowi sterylne warunki nawet na placu zabaw. Do błotka może wejść więc w specjalnym kombinezonie, przez kałużę przechodzi u Ciebie na rękach, a nad morzem z przerażeniem patrzysz, kiedy z piasku i wody gotuje Ci zupę… Machnij ręką na brud Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko? Niekoniecznie trzeba brnąć aż tak daleko. Brudne rączki z pewnością przeszkadzają, swędzą albo pieką. Jednak zabawa w błocie, tarzanie się w trawie, czy bieganie po kałużach zdecydowanie sprawi, że dzieci mają szczęśliwe dzieciństwo. Są więc sytuacje, kiedy powinnaś machnąć ręką na brudne spodenki, główkę pełną złotych ziarenek piasku, czy buty, które nadają się tylko na bliski kontakt z Twoją pralką. Zapoznaj Twoje dziecko z bakteriami i zarazkami Brzmi przerażająco? To jednak jest bardzo dobra rada. Nasz organizm nie ma możliwości wyprodukowania przeciwciał, jeśli nie będzie wiedział przeciwko czemu ma się bronić. Każda mama przerabia ten scenariusz, wysyłając dziecko do przedszkola. Niemal zawsze pierwsze miesiące mama poznaje wszystkie choroby, jakie tylko maluch może przejść. Dlaczego? Ponieważ wcześniej organizm nie miał kontaktu z bakteriami czy zarazkami i jego odporność jest bardzo niska. Dlatego zbiera wszystko, czym koledzy i koleżanki go poczęstują. Podobnie jest z kurzem czy zabrudzeniami. Im częściej ma z kontakt z drobnoustrojami, tym mniej jest na nie podatny. Jeśli bronisz dziecko przed kurzem i wychowujesz go w sterylnych warunkach, narażasz go na alergie i choroby w późniejszym wieku. (Nie mówię tu o zaprzestaniu ścierania kurzu z półek w domu, już widzę uśmiech na twarzach mężczyzn ) Kiedy Ty będziesz szczęśliwa? Zdecydowanie kiedy w zabawie z błotem Twoje dziecko nie ubrudzi wyjściowych białych spodenek, eleganckich różowych adidasów bądź kiedy zechce po zabawie umyć ręce. I to jest ważne. Tak naprawdę najczęściej mamy nie złoszczą się, dlatego że dzieci są brudne, tylko reagują na konsekwencje tej zabawy. Wzdychają, że znów mają kosz dodatkowego prania, denerwują się bo właśnie miały ochotę wyjść na ciastka z koleżanką, a dziecko po drodze znalazło małe bajorko, w którym szukało ślimaków. Dlatego : miej zawsze przy sobie chusteczki nawilżające – zmyjesz nimi brud i odświeżysz rączki maluszka przed posiłkiem,zabieraj dodatkowe ubranie, dobrze planuj spacer, na placu zabaw, nad jeziorem, w parku pozwól dziecku na kontakt z otaczającym go otoczeniem. Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Zgadzacie się z tym? Czy rzeczywiście tak jest? A może to mimo wszystko jest niebezpieczne i niepotrzebne? Co dziecko może stracić, a co zyskać na beztroskich „brudnych” zabawach? MYLĄCA RÓŻNICAPIERWSZY KONTAKT Z BAKTERIAMIJEDZENIE I CZYSTOŚĆ – DA SIĘ POŁĄCZYĆ?NIE – IDEALNA MAMADOMOWE ZWIERZĘTAZABAWY W OGRODZIE I NA PLACU ZABAWNIE TAKA SMUTNA RZECZYWISTOŚĆBRUDNE = SZCZĘŚLIWE DZIECKONie ma żadnego znaczenia czy to chłopiec czy dziewczynka, czy ma 2, 6 czy 12 lat. Każdy przechodzi w życiu taki okres nie buntu a okres brudu. Bo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko! My jako rodzice nie wstydźmy się tego, nie zabraniajmy. Wręcz przeciwnie, zachęcajmy i wspierajmy nasze pociechy. Efekty zobaczycie bardzo szybko. Bliskość, wdzięczność, radość i spełnienie. Kiedyś dzieci Wam, NAM, za to podziękują. MYLĄCA RÓŻNICA Czy jest jakaś różnica między płcią dziecka, jeśli chodzi o brudzenie się? Przecież chłopcy rzadziej zwracają uwagę na to czy ich tenisówki są nieskazitelnie czyste, czy jest na nich przetarta plama po trawie. Dziewczynki natomiast chcą wyglądać jak księżniczki, błyszczące lakierki, idealnie wyprasowana sukienka i błyszcząca opaska niczym diadem w włosach. Takie wyobrażenia być może ma każdy z nas w temacie dziewczynek i chłopców. A może to właśnie chłopcy dbają o siebie bardziej, firmowe ubrania za pieniądze zbierane cały rok czy sprzedaną konsolę, twarz gładka i włosy na żel jak z reklamy? Natomiast dziewczynki biegają po drzewach, zbierają kamyki i bawią się w błocie? Powiem jedno – NIE MA ŻADNEJ REGUŁY jeśli idzie o płeć! Wszystko zależy od wieku dziecka, upodobań, sposobu, w jaki spędza wolny czas. Nawet miejsce zamieszkania ma pewnie większy wpływ na to, jakie będzie nasze dziecko. Oczywistym jest to, że każda mama chce, aby jej dziecko zawsze było czyste, schludne i grzeczne. Przecież wszystkie dzieci takie są – szkoda, że tylko w naszych głowach i opowieściach, bo nawet na zdjęciach nie chcą takie być. Ale czy to źle? Czy na pewno chcielibyśmy mieć tak idealne, przewidywalne i nudne dzieci? Opowiem Wam kilka, nie zawsze zabawnych, sytuacji z życia matki. PIERWSZY KONTAKT Z BAKTERIAMI Zacznijmy od przygotowania się do przyjścia dziecka na świat – ubranka pierzemy w 90 stopniach Celsjusza, żeby dokładnie zabić wszystkie bakterie, później jeszcze to wszystko wyprasujemy, by nie mieć wątpliwości, że wszystkie bakterie zostały zniszczone. To jest jak najbardziej poprawna i prawidłowa czynność każdej młodej mamy – noworodek nie ma wykształconego układu odpornościowego, nie umie bronic się przed drobnoustrojami, których po wyjściu ze szpitala są miliony. Dlatego ważne jest też regularne mycie rąk podczas pielęgnacji maluszka! Wiele z Was myśli pewnie: „Kto tak naprawdę myje tak często ręce?” Przypomnij sobie pierwsze tygodnie z pierwszym dzieckiem w domu – oto odpowiedź. Z doświadczenia wiem, że w czasie pierwszych dni i miesięcy z noworodkiem każdy gość w naszym domu musiał chociaż raz umyć ręce – nie ważne czy dotykał Gabi lub Miśkę, czy była to ciocia na szybką kawę, czy koleżanka, by pogratulować i przywitać maleństwo. Każdej osobie w naszym domu delikatnie lub konkretnie sugerowaliśmy, by umyła ręce. JEDZENIE I CZYSTOŚĆ – DA SIĘ POŁĄCZYĆ? Na początku mamy w domu noworodka, na którego dmuchamy i chuchamy. Mija kilka miesięcy, zaczynamy rozszerzanie diety, teraz bardzo modne jest BLW, które polega na tym, że dziecko wszystko je samodzielnie – albo i nie je, bo nie potrafi jeszcze precyzyjnie trafić jedzeniem do buźki. Efekt? Jedzenie jest wszędzie, na stoliku, podłodze, ścianie a może i nawet suficie tylko tego nie zauważamy. Kolejna kontrowersja, bo przecież: „Moje dziecko od razu ładnie jadło, nie bałaganiło i wszystko mu smakowało”. Ale drogie mamy, w BLW właśnie chodzi o to, żeby dziecko samo decydowało, co chce jeść, ile chce jeść, musi sprawdzić w rączce, co można z tym zrobić, czy łatwo to rozgnieść, czy szybko upada na podłogę i czy lepiej smakuje w formie stałej czy rozgniecionej. Bobas Lubi Wybór – mama musi polubić to sprzątać. Efektem sposobu rozszerzania diety według BLW jest zainteresowanie dziecka jedzeniem. Znacie tak zwane niejadki? Mimo, że nie znają jakiegoś smaku i tak nie chcą go spróbować. Może problem był kiedyś w nas – rodzicach? Nieważne, nadróbmy ten stracony czas, dajmy dziecku różne propozycje smaków, zapachów i konsystencji. Gwarantuję, że ciekawość dziecka zwycięży, a radość w oczach będzie nie do opisania. Czasami trzeba się trochę ugiąć – dać dziecku swobodę działania. Nie ważne, że w trakcie gotowania cała kuchnia będzie wyglądała jakby przed chwilą wybuchła tam bomba! Takie chwile nasze maleństwo będzie pamiętać przez bardzo długo! Widzieliście w telewizji programy, w których 12-letnie dziecko gotuje potrawy, o jakich Wy nie słyszeliście nigdy w życiu? Skąd to się wzięło, przecież takie dzieci nie dość, że narobią bałaganu to spalą cały dom! A może by tak poprosić o pomoc w obieraniu warzyw, owoców, w doprawianiu obiadu? Zacznijmy od małych zadań, a po wspólnym gotowaniu można wspólnie posprzątać. NIE – IDEALNA MAMA Lubię mieć wszystko pod kontrolą. Wszystko na swoim miejscu. Czysto w domu, zabawki ładnie poukładanie w pokoju dziewczynek. Też tak macie? To nic złego! Lubimy mieć wpływ na nasze otoczenie, a w czystości łatwiej funkcjonować. Czystość daje nam poczucie bezpieczeństwa, a ogólny ład – spokój. Dziecko natomiast wprowadza dużo chaosu w życie rodzica – jest nieprzewidywalne, a co najgorsze: często lubi się pobrudzić! Nie znam dzieci, które są idealnie czyste przez cały dzień. Kiedyś bardzo obawiałam się każdej plamy, czuwałam, by maleństwo podczas posiłku idealnie trafiało z jedzeniem do buzi – lub sama je wyręczałam i karmiłam. Jednak to na dłuższą metę nic nie daje. Dając dziecku swobodę w działaniu pozwalamy mu się rozwijać, uczyć nowych umiejętności. W taki sposób powstają zainteresowania, upodobania. Dajmy dzieciom więcej swobody, pozwólmy im ubrudzić się, powąchać okoliczne kwiatki, zerwać listki podczas spaceru, wyrobić ciasto w kuchni czy spróbować truskawkę prosto z krzaka. Bakterie były, są i będą, tego nie unikniemy. Brudne ręce i buzie? Zdarza się, ale co za problem je umyć? DOMOWE ZWIERZĘTA Osobiście nie mamy żadnego zwierzątka w domu, ale u dziadka dziewczynek są dwa psy i to niemałe! Ze względów bezpieczeństwa dziewczynki się z nim nie bawią, lecz wszystko nadrabiają w czasie spacerów. Mały kotek albo piesek? „Mamo, proszę weźmy go” i kotek zaraz jest głaskany i obściskiwany. A przecież takie zwierzęta mają pchły, kleszcze i w dodatku często nieprzyjemnie pachną. Jak to się dzieje, że dzieci tak je uwielbiają? Po pierwsze jest to miłość bezgraniczna, a nasze dziewczynki mają aktualnie hopla na punkcie kotków. Dzień bez kotka na spacerze – dniem straconym! Największą radość ma Miśka, gdy widzi kota chodzącego po płocie sąsiada, a Gabi oczywiście, gdy może do niego podbiec i pogłaskać. Szczęście w oczach dzieci widać na odległość! A co z tymi chorobami i zarazkami, które mają w sobie? Znajomy pediatra kiedyś powiedział słowa, które zapadły mi w pamięć: „Jeśli nie mamy nawet minimalnego kontaktu z potencjalną bakterią, infekcją czy drobnoustrojem, nigdy się nie uodpornimy.” Dlatego nawet gdy widzę brudnego kotka i Miśkę, która do niego podchodzi tłumaczę sobie, że w ten sposób dbam o odporność dziecka. Wiecie, jak u nas wygląda ekstremalny poziom budowania odporności u dziewczynek? Właśnie w ten sposób, że dziecko głaszcze, przytula albo całuje zwierzaka. To było kiedyś nie do pomyślenia przeze mnie! Ale w takich momentach trzeba sobie przypomnieć swoje dzieciństwo i swoje zwierzaki. Taki „buziak” od pieska czy kotka był największym dowodem uznania przez zwierzaka, prawda? To uczy miłości i szacunku do zwierząt. A po przytulankach z kotkiem wystarczy iść umyć polizaną z miłości buzię i ręce, bo innej recepty na szczęście nie ma. To, na co pozwolimy małemu dziecku, będzie miało odzwierciedlenie w przyszłości. ZABAWY W OGRODZIE I NA PLACU ZABAW W domowym ogródku pozornie nic nam nie grozi, bo znamy teren, a wszystkie zabawki są nasze, ale co z dziećmi bawiącymi się na publicznych placach zabaw? Robi się ciepło i place zabaw są wręcz oblegane przez gromadki dzieci. Wszyscy bawią się w tej samej piaskownicy z tym samym piaskiem (podobno na niektórych placach zabaw zlikwidowano piaskownice ze względu na brud i bakterie właśnie). Niby problem rozwiązany, ale z wielką szkodą dla dzieci, które uwielbiają robić babki z piasku! Kolejne bakterie są nie daleko. Wspinanie się po drabinkach i linach – przecież dotykają tego setki dzieci dziennie. Nikomu to nie przeszkadza, a przeszkadza plama na bluzce po obiedzie? Dziecko łatwiej wykąpać niż wywabić plamę po buraczkach czy marchewce. Dlaczego pozwalacie bawić się dzieciom z innymi obcymi dziećmi? Nie wiecie czy nie są na coś chore, czy to rana na kolanie się już zagoiła, czy jest w niej nadal pełno bakterii, bo powstała 5 minut temu. Na podwórku za domem jest dokładnie tak samo. Nie powstrzymacie kota sąsiadów przed wejściem na waszą posesję. Co gorsza – przed załatwieniem się w piaskownicy dzieci… Tak brzmi to okropnie, niestety prawdziwie. Istnieją oczywiście piaskownice sezonowe, plastikowe z zamykaną pokrywą. A co z basenem na ogródku w porze obiadowej? Miała się nagrzewać woda przez ten czas, gdy jemy obiad. Jak to się stało, że coś dziwnego pływa po powierzchni? Czy to brud? Tak, to właśnie brud! Ale jaki i skąd? Zaraz zwariuję! NIE TAKA SMUTNA RZECZYWISTOŚĆ Muszę i chcę wam się do czegoś przyznać. Moje dzieci mogą być brudne! Mogą mieć poplamione sukienki, brudne buciki, czarne ręce i buzie. Pozwalam im na to, mam z tego satysfakcję i cieszy mnie to, że są brudne i szczęśliwe! Największą radość sprawia mi widok zadowolonych dziewczynek, które razem odkrywają świat. Od zawsze bałam się widoku siniaka czy otwartej rany, która wymaga natychmiastowego plasterka z postacią z bajki. Bo przecież jak dziecko ma się nauczyć, że na drzewo się tak wysoko nie wchodzi, jeśli z niego nie spadnie i nie rozedrze ulubionej koszulki zaczepiając o gałąź? Skąd ma wiedzieć, że trzeba umyć ręce przed obiadem, jeśli nie pobrudzi ich do tego stopnia, że piasek nasypie im się do zupy? W jaki sposób ma dowiedzieć się, że trzeba się kąpać i myć, jeśli nie będzie błagało cały dzień po ogrodzie bez butów, wskakując co chwila do basenu, po czym założy białą suknię księżniczki, której nie będzie dało się doprać? Jak ma doprawić sobie posiłek do smaku, jeśli nie zna smaków? BRUDNE = SZCZĘŚLIWE DZIECKO Pozwalam na to, aby Gabi i Miśka były szczęśliwe i brudne – albo brudne i szczęśliwe, bo mam wrażenie, że w tym wieku właśnie poziom ubrudzenia się jest wyznacznikiem szczęścia u dziecka. Udostępniam im świat jaki znam ja i Kuba. Podczas koszenia trawy, mogą się na nią rzucać – mimo, że jest zielona i brudna. Podczas smarowania łańcucha przed wycieczką rowerową mogą pomóc tatusiowi, brudząc paluszki w smarze. Kiedy Kuba przesadza kwiatki lub sadzi nowe rośliny w ogrodzie, robi to razem z dziećmi krok po kroku. Nie raz znalazłam kamyczki z ogródka całe w piasku i ziemię w butach dzieci, a nawet w ulubionej torebce Gabi. Pozwalam im na to, by uczyły się świata same. Pozwalam im na budowanie nowych umiejętności. Mam wszystko pod kontrolą wtedy, gdy wiem, że nie robią czegoś za moimi plecami, w ukryciu, ale legalnie z mamą i tatą, bo wiedzą, że mogą. Mimo tych niedopranych ubrań, zniszczonych koszulek i butów, przychodzi dzień kiedy chcą wyglądać ślicznie, czysto, pachnąco, z lokami lub zaplecionymi warkoczami. Najlepsze jest to, że wszystko o czym wspomniałam jest normalne. Każdy z nas tak robi, tylko nie każdy o tym mówi. W kwestii „brudu”, morusania, glajdy, błotka i temu podobnych w życiu dziecka, tak samo jak w każdym innym aspekcie jego wychowania – nie zakazujemy, pozwalamy ale wspieramy, pomagamy, dbamy, wskazujemy kierunek, wyrabiamy dobre, pożądane nawyki. Hasło: „Do łazienki i myjemy rączki!” brzmiało u nas kilka dobrych lat, kiedy Gabi była jeszcze sama, dziś ona robi to odruchowo – po przedszkolu, podwórku, po malowaniu farbkami na stole, idzie do umywalki i myje łapki. Ostatnio wręcz z wielką chęcią myje rączki, bo uwielbia zapach Baby Dove Emulsji do mycia ciała i włosów. Ja lubię są za to, że jest hipoalergiczna, nie powoduje łzawienia, nadaje się zarówno do mycia rąk, całego ciała i włosów dla wrażliwej skóry, delikatnie oczyszcza skórę dziecka pozostawiając ją miękką i nawilżoną. Z Misią sprawę mamy załatwioną, bo będąc młodszą siostrą zapatrzoną tę starszą, kopiuje niemal każde jej zachowanie 🙂 . I Miśka uwielbia myć rączki! Potrafi dopominać się sama o to nawet kilkanaście razy w ciągu dnia. Nie ma żadnego znaczenia czy to chłopiec czy dziewczynka, czy ma 2, 6 czy 12 lat. Każdy przechodzi w życiu taki okres nie buntu a okres brudu. Bo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko! My jako rodzice nie wstydźmy się tego, nie zabraniajmy. Wręcz przeciwnie, zachęcajmy i wspierajmy nasze pociechy. Efekty zobaczycie bardzo szybko. Bliskość, wdzięczność, radość i spełnienie. Kiedyś dzieci Wam, NAM, za to podziękują.

brudne dziecko to szczęśliwe dziecko